Nieprzegrzani, ale ciepli – sekrety termoaktywnej bielizny
Znasz to uczucie, kiedy wychodzisz z domu owinięty w trzy warstwy swetrów, a i tak po pięciu minutach trzęsiesz się z zimna? Problem często nie leży w ilości ubrań, ale w ich jakości. Kluczem okazuje się pierwsza warstwa – ta zupełnie niewidoczna dla otoczenia, ale decydująca o komforcie. Termoaktywna bielizna to nie tylko domena narciarzy, ale absolutny must-have dla każdego zmarzlucha.
Największym błędem jest zakładanie bawełnianej koszulki na ciało. Materiał ten chłonie wilgoć i długo schnie, przez co nawet przy niewielkim wychłodzeniu czujemy dyskomfort. Lepszym wyborem będzie odzież z wełny merino – oddychająca, antybakteryjna i utrzymująca stałą temperaturę ciała. Dla tych, którzy nie tolerują uczucia wełny na skórze, rozwiązaniem są nowoczesne tkaniny techniczne z domieszką srebra czy grafenu, które dodatkowo mają właściwości grzewcze.
Warto zwrócić uwagę na kilka szczegółów przy zakupie: najlepsze modele mają płaskie szwy (nie uwierają), są anatomicznie wyprofilowane i mają ściągacze zapobiegające podwijaniu się. Niektóre marki oferują nawet podział na strefy termiczne – cieńsze w miejscach intensywnego pocenia, grubsze przy newralgicznych punktach ciała.
Sztuka warstwowania bez efektu cebuli
Styliści od lat przekonują, że jesienno-zimowa moda to gra odpowiednio dobranych warstw. Ale jak to zrobić, żeby nie wyglądać przy tym jak ubrany na chybił-trafił? Sekret tkwi w różnicowaniu faktur i grubości materiałów. Zamiast dwóch grubych swetrów, lepiej założyć termoaktywną koszulkę, cienki polar i dopiero na wierzch stylowy płaszcz.
Codziennym błędem jest też zbyt ciepłe ubieranie się do biura czy centrum handlowego. W pomieszczeniach szybko robi się nam gorąco, przez co wychodząc ponownie na zewnątrz, jesteśmy rozgrzani i bardziej podatni na wychłodzenie. Rozwiązaniem jest system cebulki z możliwością szybkiego zdjęcia jednej warstwy. Elegancko sprawdza się tutaj kamizelka – w wersji puchowej do codziennych stylizacji lub kaszmirowej do bardziej formalnych zestawów.
Dla fanów minimalizmu świetnie działają specjalne ocieplacze – prawie niewidoczne pod ubraniem. Podkoszulki z fleece’u, legginsy z podszyciem czy nawet ogrzewające wkładki do butów potrafią podnieść temperaturę odczuwalną nawet o kilka stopni, nie dodając przy tym objętości sylwetce. Ważne, żeby wszystkie warstwy pozwalały na swobodę ruchów – zbyt obcisłe ubrania ograniczają krążenie i paradoksalnie powodują szybszą utratę ciepła.
Detale, które robią różnicę
Nawet najlepiej dobrane ubrania nie ochronią przed zimnem, jeśli zaniedbamy newralgiczne punkty ciała. Obszar klatki piersiowej, nadgarstki, szyja i kostki to miejsca, przez które ucieka najwięcej ciepła. Wystarczy jednak kilka sprytnych dodatków, by stworzyć prawdziwą termiczną barierę.
Długie rękawiczki z miękkiej wełny, sięgające pod rękaw kurtki, zapobiegają zawiewaniu zimnego powietrza. Wysoki golf lub apaszka (nawet cienka jedwabna) chroni przed utratą ciepła przez szyję. Buty warto wybierać z membraną wiatroszczelną i niewielką poduszką powietrzną pod podeszwą – beton i kostka brukowa potrafią być zaskakująco zimne. Dla pań dobrym trikiem jest noszenie spódnic z wbudowanym ociepleniem albo zakładanie jedwabnych podkolanówek pod zwykłe rajstopy.
Nowością wartą uwagi są akcesoria z technologią samorozgrzewającą. Rękawiczki z podgrzewaniem USB czy wkładki do butów z funkcją ogrzewania to już nie science fiction, a całkiem przystępne cenowo gadżety. Wbrew pozorom, takie rozwiązania nie wymagają noszenia przy sobie powerbanka – większość działa na niewielkich bateriach wystarczających na kilka godzin ciągłego użytkowania.
Pamiętajmy, że wrażliwość na zimno często wynika z niedoborów żelaza lub słabszego krążenia. Ciepłe ubrania to połowa sukcesu – druga to ruch (nawet zwykłe wymachy rąk co jakiś czas potrafią zdziałać cuda) i odpowiednio rozgrzewające posiłki. A jeśli mimo wszystko wciąż marzniesz? Być może czas rozważyć stylowy płaszcz puchowy sięgający do kostek – niektóre modele wyglądają zaskakująco elegancko, a ciepło w nich jest jak w najprzyjemniejszym kocu.